Proszę o wybaczenie, ale od kilku dni coś za mną łaziło i deptało po piętach. Nie wiedziałem co? A wystarczyło obejrzeć się przez ramię. To była ta piosenka i to zdjęcie. Piękna kobieta. Moja babcia i dziadek ułan.
do tych, co chcieliby się zapytać, dlaczego lewa powieka oka babci jest opadnięta, odpowiadam, różne wojska, tam i z powrotem przez wioskę babci przełaziły, wschód – zachód, jaka różnica?
a każdy z nich, z maszerujących był zdobywcą. taki powojenny tik
Ułan. Charme, tak. Poszedł do pokoju umrzeć. Zamknął za sobą drzwi. Poprosił, by nikt nie wchodził. Mojemu ojcu do ucha szepnął, że dziś w nocy umrze i zapalił sobie świecę.
Ojciec nad ranem ją zdmuchnął, spaloną w połowie. Ułanowi.
Zdawało się, żebracyśmy,
doprawdy nic nie mamy,
lecz kiedy przyszło tracić po kolei
jedno po drugim i już każdy dzień
stawał się żałoby dniem,
zaczęła nam się pieśń układać
o dniach szczodrobliwości bożej,
o dniach świetności naszej i bogactwa..
Dodam tylko po wysłuchaniu powyższej piosenki, żeby doprecyzować. Dziadek Ułan umrał w 53 roku zeszłego wieku. Rany mu się zaogniły. Nie miał sił, by udowadniać prawości. Swojej prawości. Kolejnym katom.
Był niezwykły. Skoro przez tyle lat po nim pamięć jest zachowana. Jego nie znam, a babcię, tę z lewej damę, pamiętam. Pamięć jest we mnie. W nikim innym.
charmee00 said:
Ułan? Łał!
PolubieniePolubienie
maxcel said:
do tych, co chcieliby się zapytać, dlaczego lewa powieka oka babci jest opadnięta, odpowiadam, różne wojska, tam i z powrotem przez wioskę babci przełaziły, wschód – zachód, jaka różnica?
a każdy z nich, z maszerujących był zdobywcą. taki powojenny tik
PolubieniePolubienie
maxcel said:
„twoim prawdziwym obowiązkiem jest
ocalić własne marzenia”
nie znam piękniejszych słów
to moje credo
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Ułan. Charme, tak. Poszedł do pokoju umrzeć. Zamknął za sobą drzwi. Poprosił, by nikt nie wchodził. Mojemu ojcu do ucha szepnął, że dziś w nocy umrze i zapalił sobie świecę.
Ojciec nad ranem ją zdmuchnął, spaloną w połowie. Ułanowi.
PolubieniePolubienie
Ona said:
Anna Achmatowa
przekład: J. Maśliński
Zdawało się, żebracyśmy,
doprawdy nic nie mamy,
lecz kiedy przyszło tracić po kolei
jedno po drugim i już każdy dzień
stawał się żałoby dniem,
zaczęła nam się pieśń układać
o dniach szczodrobliwości bożej,
o dniach świetności naszej i bogactwa..
PolubieniePolubienie
maxcel said:
tak naprawdę
żaden z dni nie jest stracony
niektóre są mniej intensywne
albo na odwrót
Achmatowa wiedziała, co mówi
pomimo tego, że była „w uścisku”
władz
Lubię takie spojrzenie i poezję
Sięga po złoto na dnie
PolubieniePolubienie
Ona said:
Uścisk władz,
uścisk mężczyzny,
co za różnica?
I w jednym, i w drugim przypadku i tak kiedyś braknie tchu.
PolubieniePolubienie
Ona said:
Dla niezwykłych Dziadków.
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Pewnych faktów nie jestem w stanie zweryfikować. Piszę o tym co wiem. Świadczę o tym sobą.
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Dodam tylko po wysłuchaniu powyższej piosenki, żeby doprecyzować. Dziadek Ułan umrał w 53 roku zeszłego wieku. Rany mu się zaogniły. Nie miał sił, by udowadniać prawości. Swojej prawości. Kolejnym katom.
PolubieniePolubienie
Ona said:
„Piszę o tym co wiem.” Zazdroszczę pewności.
„Świadczę o tym sobą.” Tym bardziej zazdroszczę pewności.
A Dziadek?
Jeśli 60 lat później TAK pamiętasz, był niezwykły.
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Był niezwykły. Skoro przez tyle lat po nim pamięć jest zachowana. Jego nie znam, a babcię, tę z lewej damę, pamiętam. Pamięć jest we mnie. W nikim innym.
PolubieniePolubienie