na skraju dnia
w zerkającym zimnem
oku nocy
uzmysławiam sobie
naszą różnorodność
krew z krwi duszy
ale nie z usposobienia
marzenia
skłócone choć wspólne
pory dnia
dzielone jak
opłatek
lecz
nie odpłyniemy
od siebie
nazbyt
daleko
jeden wir
los spleciony
ten sam
kierunek
dążeń
są na to słowa
zaczarowane w trywialność –
tożsamość i miłość
charmee00 said:
A jaki adekwatny obrazek. Do tekstu adekwatny. I nic to, że dwa jabłka, a nie dwie połówki. Bardziej pasuje do odrębnej tożsamości, a równocześnie stanowi pewną jedność.
Potrafisz pisać, Max, oj potrafisz.
PolubieniePolubienie
goldenbrown said:
Przepiękny wiersz..
Cudnie się go czyta, właściwie kazde słowo jest tak znane, że aż się dziwię, że to nie są moje słowa..
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Niech więc mit o dwóch pasujących do siebie połówkach jabłka w końcu przeminie :)
Toż to absurd!:))
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Witaj Goldi!!! Dziękuję.
Tak to jest, widzisz. Słowa wypowiadają się same, lecz tylko w pewnych okolicznościach coś z nich jest, i można z nich użytek zrobić… :)))
PolubieniePolubienie
charmee00 said:
No mnie się jakoś nie chcą same wypowiadać… Cholera.
PolubieniePolubienie
goldenbrown said:
Charmee, Ty jestes widac nastawiona na odbiór;)
PolubieniePolubienie
charmee00 said:
Znaczy jestem odbiornikiem. A zawsze chciałam być taboretem…
:)))
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Taboret z antenką? Podoba misię :)))
PolubieniePolubienie
charmee00 said:
I z dekoderem :P
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Dekodowanie rzeczywistości w standardzie HVision :P
PolubieniePolubienie
Katon Najmłodszy said:
Miłość to barbarzyńca.
PolubieniePolubienie