Prośba
Naucz nas także palce zwijać
i drzwi podpierać z tamtej strony
pokojów próżnej już miłości
niech kiedy trzeba będzie pięścią
to co marzyło tak o szczęściu
i osłaniało chudy płomyk
a potem po skończonej walce
pozwól nam rozprostować palce
choćby już była tylko pustka
gdy w dłoń otwartą przyjmiesz klęskę
gdy czaszkę w czułe palce weźmiesz
zacznie się wtedy jeszcze raz
otwartych dłoni wielka sprawa
po strunach podroż po zabawach
ostatnie ziarno ocalenia
—
niewiele jest na świecie tak słów złożonych
jakby były same sobie powiedziane
piękno?
to nim jest
ukraszone w melodię Gintrowskiego
Cane said:
Wiersz godny naszych rodzimych poetów.
PolubieniePolubienie
charmee00 said:
A nawet lepszy.
PolubieniePolubienie
maxcel said:
Podoba mi się „a nawet” – w kontekście – „wiersz godny”. Bo niebawem wierszem nazwiemy przepis kulinarny z blogów walczących o nasze żołądki. :)
PolubieniePolubienie
maxcel said:
A to jest wiersz.
Prawdziwy.
A to znaczy esencjonalny.
Osobny stan skupienia.
Esencja niewypowiedzianego.
Czerń światła.
PolubieniePolubienie